ALE NUMER. FATALNE JĘDZE MAJĄ WYSTĄPIĆ NA BALU BOŻONARODZENIOWYM. CZYŻ
ŻYCIE NIE JEST ZBYT PIĘKNE? POZNAM SIĘ Z MYRONEM, ON MNIE POKOCHA, RZUCĘ
DLA NIEGO SZKOŁĘ, NAGRAMY WSPÓLNIE ALBUM, WYJEDZIEMY NA SESZELE I
BĘDZIEMY SZCZĘŚLIWI DO KOŃCA ŻYCIA. SAYONARA FRAJERZY!
Hohohoo
Chwileczkę... Przecież
bal jest za tydzień. Na brodę Merlina. Pomocy. Zabijcie mnie. Całkiem
zapomniałam. NIE MAM PARTNERA NA TE GŁUPIE DENSY. Dopiero zdałam sobie z
tego sprawę. Ale wstyd... Jak mogłam zapomnieć o czymś takim? Przecież
wszyscy mnie wyśmieją, jak przyjdę sama! Pansy mi właśnie powiedziała,
że tylko Vincent i Gregory nie mają z kim iść z naszej klasy. To znaczy,
że nawet Milicenta kogoś znalazła (albo ktoś ją). Kurde, czy ja jestem
aż taka paskudna, że nikt mnie jeszcze nie zaprosił? Nie wiem co
wykombinuję w takim krótkim czasie. Może przez ten tydzień znajdzie się
ktoś, kto na przykład wcześniej wstydził się do mnie podejść, albo po
prostu nie udało mu się z jakąś laską z wyższej ligi i będę jego
ostatnią deską ratunku? Skoro na nikogo z poza domu nie mam co liczyć, a
prawdopodobnie większość osób ze Slytherinu parę już ma, to mam bardzo
marne szanse. Chyba muszę zaraz zrobić jakiś zwiad i dowiedzieć się, kto
nie ma z kim iść, żeby wiedzieć wokół kogo się zakręcić. Na
początek zejdę do pokoju wspólnego. Rzadko tam przesiaduję, bo czuję się
nieswojo w tym towarzystwie, ale to może być powodem, dla którego nie
zostałam przez nikogo zaproszona. Wezmę sobie coś do czytania i usiądę w
widocznym miejscu, to sobie o mnie przypomni jakiś chłopak bez pary.
Zgodzę się na pierwsze zaproszenie i będę miała spokój. O ile w ogóle
ktoś będzie chciał ze mną iść. Okej, idę realizować swój plan. Cholera,
będę trochę podejrzanie wyglądać, bo nigdy się nie pokazuję w pokoju
wspólnym. Co robić, co robić? Moźe pójdę z moją zaległą pracą domową z
transmutacji do kogoś kto tam siedzi? Zawsze polegam tylko na siebie w
tych sprawach, ale nie oddałam tego eseju na drugi termin i McGonnagall
wyraźnie powiedziała, że dostanę szlaban, jeśli go nie przyniosę na
następne zajęcia. Teodor jest bardzo dobry z tego przedmiotu, więc mogę do niego się o to zwrócić. Tylko nie wiem jak to zrobić, skoro przez te
niecałe cztery lata nie przeprowadziliśmy ze sobą żadnej dłuższej
rozmowy. Walić to, przecież muszę mieć jakiś pretekst, żeby tam
posiedzieć. Teodor ma pewnie jakieś znajomości, więc zapytam go, czy zna
kogoś, kto również nie ma z kim iść i może mi załatwi parę. Problem
rozwiązany. Co ja się w ogóle martwię. W przeciągu kilku godzin na pewno
się ktoś się do mnie zwróci.
Ważniejsze jest to, że ponownie zobaczę Fatalne Jędze na żywo. Myron, nadchodzę!
____________________________________________________________________________
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz